Trzy lata więzienia w kolonii poprawczej dla każdego – o taki wyrok dla Walerego Lewoniewskiego i Aleksandra Wasiljewa poprosił prokurator Edward Panasiuk. Uważa on, że ich wina została udowodniona i że obaj obrazili honor i cześć prezydenta Łukaszenki i oskarżyli go o popełnienie ciężkiego przestępstwa przy wykorzystaniu stanowiska służbowego. Prokurator jest przekonany, że Aleksander Wasiljew jest winny zorganizowania nielegalnego wiecu w dniu 1 maja. Za to należą mu się jeszcze dwa lata więzienia – powiedział prokurator i dodał, że bardziej ciężkie przestępstwo znosi lżejsze, dlatego łączna kara dla Wasiljewa powinna wynieść trzy lata.

Poniedziałek, 6 września, był ósmym dniem procesu, który toczy się w Grodnie. Prokurator Edward Panasiuk wreszcie powiedział, za co konkretnie sądzeni są Lewaniewski i Wasiljew. W pierwszomajowej ulotce, którą rozprowadzali, było napisane (cytuję prokuratora): „Przyjdź i powiedz, że jesteś przeciwko temu, by na twój koszt KTOŚ jeździł do Austrii na odpoczynek, na narty, na spełnienie swoich zachcianek”. Przy czym słowo „ktoś” nadrukowane było wielkimi literami. Apel ten, według oskarżenia, świadczy o tym, że autorzy ulotki pod słowem „ktoś” mają na myśli prezydenta Republiki Białoruś i sugerują, że wykorzystuje on stanowisko służbowe i za pieniądze podatników jeździ na urlop za granicę”.
Walery Lewaniewski jest członkiem Europejskiej Koalicji „Wolna Białoruś”. W rozprawie uczestniczył jeden z jej założycieli Andrej Sannikow, który uważa, że jest to proces polityczny. „Sądzeni są ci, którzy podnieśli problem wykorzystywania publicznych pieniędzy obywateli Białorusi dla prywatnych celów. Podnieśli oni ten problem, by zahamować pęd Łukaszenki do dożywotniego rządzenia Białorusią. Porównuję to z 1937 rokiem, gdy sądzono za wiersze”.
Po południu oskarżeni Walery Lewaniewski i Aleksander Wasiljew wygłosili ostatnie słowo. Wyrok ogłoszony będzie we wtorek (7 września) o godz. 12.
– Uważam, że nie ma dowodów do orzeczenia skazującego wyroku. – powiedział adwokat Aleksander Biryłow. – Pewnie są jakieś dowody, ale wskazują one nie cechy przestępstwa, lecz to, że rzeczywiście ktoś rozpowszechniał ulotki i że zawierały one wiersz. Można nawet przypuszczać, że miał on obraźliwy charakter, ale czy dotyczył prezydenta i czy oskarżał go o popełnienie ciężkiego przestępstwa tego, według mnie, nie udowodniono.
Siarhiej Astraucou. Radio Swaboda
http://www.bialorus.pl/index.php?pokaz=archiwum&&Rozdzial=archiwum&&strona=866&&wybrane=7031