Obrońcę praw człowieka Jekaterinę Sadowską osądzono za list, którego nie wysłała. W tym liście domagała się sprawdzania zdrowia psychicznego Aleksandra Łukaszenki. Wróciwszy do siebie po takim szoku, Białorusini zaczną niedługo palić swoje prywatne pamiętniki: bo a nuż przyjdą z rewizją i znajdą w nich podstawę do wszczęcia sprawy karnej?

Przyjdź i powiedz, że jesteś przeciwko temu, żeby ktoś twoim kosztem jeździł do Austrii odpoczywać, jeździć na nartach, żyć dla własnej przyjemności
Praktyka wszczęcia spraw karnych za „obrazę” lub „zniesławienie” prezydenta w Białorusi jest powszechna. Liderzy przedsiębiorców Walery Lewoniewski i Aleksandr Wasiliew trafili do kolonii karnej za ulotkę z niewinną frazą: ”Przyjdź i powiedz, że jesteś przeciwko temu, żeby ktoś twoim kosztem jeździł do Austrii odpoczywać, jeździć na nartach, żyć dla własnej przyjemności”. Urzędnikom nie przypadł do gustu „rzut kamieniem” w stronę Łukaszenki, który przed ukazaniem się ulotek na koszt podatników jeździł na narty do Austrii, gdzie mieszkał w hotelu dla milionerów.
Dziennikarze Paweł Mażejko, Mikołaj Markiewicz, Wiktor Iwaszkiewicz również zostali skazani na rok-półtora „chemii” za krytykę Łukaszenki w artykułach, do tego, w przypadku Mażejko i Markiewicza, materiały te nawet nie zostały wydane na papierze, tylko opublikowane w Internecie. I to w roku 2001! Kiedy w ustawie o środkach masowego przekazu jeszcze nawet mowy nie było o pojęciu „pismo internetowe”.
W sprawie Sadowskiej, rzecz jasna, wszystko jest o wiele bardziej poważne. Cały kraj od lat oglądając telewizję zadaje się pytaniem: „Czy jest zdrowy, czy jednak zwariował?” Zdecydowano widocznie przeciąć „pogaduszki”, żeby nawet szeptem (obywatele) bali się mówić o diagnozie, którą jeszcze w 2001 roku postawił białoruski psychiatra Szczygielski. Chyba niedługo i dowcipy polityczne będą karane.
To, że za przestępcę uznano 60-letnią kobietę, chyba czyjąś babcię, którą skazano na dwa lata więzienia, a przed tym próbowano wpakować do domu wariatów, już nikogo nie dziwi, już mamy podobne doświadczenie – za czasów Stalina, Chruszczowa, Breżniewa… Białoruscy prokuratorzy i sędziowie dobrze znają historię sowieckich represji. Ilu ludzi torturowano w łagrach za dowcipy, przypadkowe błędy drukarskie w gazetach, listy do krewnych zagranicą, za jedno wolne słowo… Porównań jest wiele i nie do wiary, że dziesiątki lat minęło.
Okrutne, dochodzące do absurdu, rozprawianie się z ludźmi w naszym kraju sprawia, że czasem nie dajesz wiary, że to dzieje się naprawdę! Nie do wiary, że w centrum Europy powstała dyktatura, która prawie niczym się nie różni od północnokoreańskiej, a organizacje międzynarodowe cały czas się zastanawiają, jaki reżym jest w Białorusi – „autorytarny” czy „totalitarny” – i czy warto wprowadzać przeciwko niemu sankcję ekonomiczne, pozbawić preferencji handlowych, czy, nie daj Boże, nie zaszkodzi to narodowi białoruskiemu. Tym czasem z cierpiącym od dawna narodem białoruskim rozprawiają się co raz bardziej okrutnie i bezwzględnie…
Michał Świetłow, charter97.org
http://wolnabialorus.pl/archiwum.php?nr=1824