Zmicier Daszkiewicz, lider opozycyjnej organizacji młodzieżowej Młody Front, odsiaduje wyrok 1,5 roku więzienia za członkostwo w niezarejestrowanej organizacji. Miał wyjść na wolność 15 marca 2008 r. Wszystko wskazuje jednak na to, że tak się nie stanie.
Andrzej Poczobut, Grodno
Prokuratura wszczęła wobec niego nową sprawę karną. Daszkiewicz zostanie oskarżony o odmowę składania zeznań, za co grozi mu dodatkowe pół roku więzienia lub dwa lata zesłania. Powodem stała się jego odmowa wzięcia udziału w procesie karnym członków organizacji, której przewodniczył.
- Żądano od niego obciążenia członków Młodego Frontu, Daszkiewicz odmówił więc składania zeznań - mówi “Gazecie” adwokat opozycjonisty Aleksander Galijeu.
Proces Daszkiewicza miał rozpocząć się wczoraj w więzieniu w Szkłowie, niewielkim mieście we wschodniej części Białorusi, gdzie Daszkiewicz odsiaduje wyrok. Na rozprawę nie wpuszczono ani prasy, ani przedstawicieli ambasady USA, którzy chcieli przyjrzeć się temu procesowi.
Wszystko wskazuje na to, że ten proces będzie się odbywał za zamkniętymi drzwiami. Wczoraj rozprawa potrwała zaledwie kilkanaście minut. W związku z uchybieniami proceduralnymi sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy do piątku.
Wszczęcie nowej sprawy wobec więźnia politycznego odsiadującego wyrok nie jest odosobnionym przypadkiem. Nowa sprawa karna została również wszczęta w stosunku do członka Młodego Frontu Artura Finkiewicza, który odsiadywał wyrok dwóch lat ograniczenia wolności za pisanie politycznych graffiti.
Na pięć tygodni przed zwolnieniem Finkiewicz został oskarżony o naruszenie dyscypliny w więzieniu. Zgodnie z prawem grozi mu za to do trzech lat więzienia. Finkiewicz przebywa w areszcie śledczym w Mochylewie i czeka na nowy proces.
W liście do rodziny Andrej Klimau, opozycyjny polityk odsiadujący wyrok dwóch lat więzienia, napisał, że władze zadbają o to, by on nigdy nie wyszedł na wolność. Klimau został skazany za zamieszczenie w internecie artykułu, który uznano za nawoływanie do obalenia władzy Aleksandra Łukaszenki.
Niezależni eksperci uważają, że władza wypróbowuje nowy sposób zastraszania więźniów politycznych. - Teraz wyrok nic nie znaczy, każdy będzie wiedział, że w dowolnym momencie termin może być wydłużony - mówi Walery Lewoniewski, były więzień polityczny skazany na dwa lata więzienia za znieważenie prezydenta.
- Władza chce, by polityczni pokajali się, by prosili o wybaczenie. Chcą po prostu tych ludzi złamać - podkreśla Gennadij Barbaricz, publicysta niezależnej gazety “Biełorusy i Rynok”.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Andrzej Poczobut, Grodno
http://wyborcza.pl/1,86672,4648657.html
